Copyright © Psychologia na dzień dobry
Design by Dzignine

Addictions


Twardo o miłości, czyli jak rozpocząć zmagania z uzależnieniem


Gdy już tylko przywiązanie

trzyma nas przy bliskiej osobie zmagającej się z problemem uzależnienia,
jedyne co nam pozostaje to pokochać ją od nowa.

Miłość nie jedno ma oblicze. Kochać można na wiele sposobów, miłością romantyczną, erotyczną, platoniczną, czy bezinteresowną. Kochać zbyt mocno to zatracić się w miłości bez reszty. Kto tak kocha, przedkłada dobro partnera ponad własne.


Gdy stawiamy drugą osobę w centrum naszego istnienia, zapominamy o sobie i swoich potrzebach. Robimy wszystko by zaspokoić jej zachcianki. Pozwalamy na drobne grzeszki, które sprawiają radość. Zaślepieni miłością wypieramy czarne scenariusze i nie dostrzegamy niepokojących aspektów zachowania partnera.


Z czasem, to co wcześniej nie przeszkadzało zaczyna drażnić. Powoduje napięcia, staje się przyczyną wyniszczających kłótni. Po wielu latach bezowocnych starań o przywrócenie normalności, dostrzegamy że miłość wygasła. Przy sobie trzyma nas jedynie przywiązanie.


Uzależniony kocha miłością egoistyczną. Skupiony jest na realizacji własnych potrzeb i  przyjemności, prezentuje hedonistyczne podejście do życia. Unika bólu i cierpienia. Zatraca się w świecie własnych uciech z pomocą psychologicznego mechanizmu iluzji i zaprzeczeń. Dzięki niemu dostosowuje rzeczywistość do własnych potrzeb, zniekształcając ją i zaprzeczając obiektywnym faktom. Ucieka w świat marzeń, gdzie nie ma problemów, a zabawa trwa w nieskończoność.

Twarda miłość 

Jeżeli chcemy pomóc osobie zmagającej się z uzależnieniem to powinniśmy odebrać jej komfort picia. Musimy sprawić, by sama zaczęła ponosić konsekwencje swoich wyniszczających działań.


Osoba uzależniona miłość własną ceni ponad wszystko. Nie jest wrażliwa na cierpienia bliskich. Pozostaje jednak wrażliwa na własne cierpienie, ból i straty. Wstyd i niedogodności mogą zmotywować ją do podjęcia leczenia.


Twarda miłość nie jest łatwa, wymaga byśmy przestali chronić, wyręczać, usprawiedliwiać. Czasami pozwolić, by osoba uzależniona sięgnęła dna.


Przez lata tkwimy w chorym porządku, do którego się przyzwyczajamy, by chronić naszą prywatność i wstydliwą tajemnicę rodziny. Niezwykle ciężko jest publicznie obnażyć problem, wyjawić  przykre sekrety. Tylko kryzys może jednak skłonić uzależnionego do zmagań ze światem.


Pokochać twardą miłością to dać szansę na wyjście z nałogu, a także przywrócenie normalności i dawno utraconej miłości.

Pracoholizm pułapka współczesności


„Pracoholik” jest terminem oznaczającym „człowieka uzależnionego od pracy”. Wielu ludzi z dumą tytułuje się pracoholikami, traktując to określenie jako przepustkę w osiąganiu coraz to wyższych szczebli kariery zawodowej. Pracoholizm, mimo iż stanowi formę uzależnienia od pracy, w świadomości społecznej funkcjonuje jako synonim zdrowego, wysoce efektywnego i wartościowego stylu pracy.
Na ukształtowanie się takiego stosunku do pracy duży wpływ wywarł przewrót kapitalistyczny – miejsce zalecenia „czy się stoi czy się leży ...” zajął  postulat „w wyścigu szczurów wygrywają najlepsi”. Wielu pracodawców oferuje swoim potencjalnym pracownikom atrakcyjne  stanowiska i wysokie zarobki. W zamian za te przywileje oczekuje poświęcenia i dyspozycyjności. Realna szansa na zarobienie „dużych pieniędzy”, związana z koniecznością ciągłego konkurowania, kusi rzesze i skłania do ciężkiej i wytężonej pracy.
Człowiekiem sukcesu nazywana jest osoba aktywna, ciągle zajęta i całkowicie oddana swojej pracy, co wiąże się z brakiem czasu na realizowanie się w pozostałych sferach życia. Posiadanie dużej ilości wolnego czasu jest kojarzone z nieudolnością, a na nieudaczników zapotrzebowania na rynku pracy po prostu nie ma.
Innym powodem niezwykłej heroizacji pracoholików jest nieumiejętność ich odróżniania od osób dużo pracujących, czyli tak zwanych entuzjastów pracy. Istnieje różnica pomiędzy osobą, która kocha swoją pracę, przez co poświęca jej dużo czasu, a tą dla której praca stanowi jedyną wartość, dla której stopniowo rezygnuje z pozostałych sfer życia. Fakt, że osoba dużo i intensywnie pracuje nie musi oznaczać, że jest uzależniona. Dopiero wykonywanie pracy pod wewnętrznym i niekontrolowanym przymusem, a także odczuwana niemożność „wyłączenia się” decyduje o tym, że mamy do czynienia z problemem uzależnienia. Niemożność „wyłączenia się”, czyli przerwania wykonywanego zadania z własnej woli.
Bryan Robinson czołowy badacz zjawiska wyróżnił dziesięć wskaźników pomocnych w rozpoznaniu uzależnienia od pracy:
1)    ciągły pośpiech, bycie zajętym;
2)    potrzeba kontroli;
3)    perfekcjonizm;
4)    problemy ujawniane w związkach międzyludzkich;
5)    nadmierne przeciążanie się pracą;
6)    trudności w zrelaksowaniu się i oddaniu się zabawie;
7)   kłopoty polegające na traceniu wątku w trakcie konwersacji, powodowane wyczerpaniem i zaaferowaniem na poziomie myśli aspektami związanymi z pracą;
8)    niecierpliwość i poirytowanie;
9)   nieadekwatność obrazu siebie;
10)zaniedbywanie siebie.
Fragment mojej pracy pod kierunkiem wspaniałego profesora Bohdana Dudka.

Źródła:

Mieścicka, L. (2006). Pracoholizm. Warszawa: Instytut Psychologii Zdrowia.

Paluchowski, W. J., Hornowska, E. (2003). Pracoholizm a system wartości i uwarunkowania temperamentalne. W: S. Witkowski (red.) Psychologiczne wyznaczniki sukcesu w zarządzaniu. (str. 297-321). Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.

Robinson, B. E., Kelley L. (1998). Adult children of workaholics: self – concept,

locus of  control, anxiety and depression. W: American Journal of Family Therapy. 26 (3), (str.35-50).

Wojdyło, K. (2003). Charakterystyka problemu uzależnienia od pracy w świetle

 dotychczasowych badań. W: Nowiny Psychologiczne. 3, (str. 33-50).

0 komentarze:

Prześlij komentarz